Historia Pałacu w Pietrzykowie sięga końca XIX wieku, kiedy to na polecenie zamożnego Wincentego Jarocińskiego wzniesiono parterowy, uroczy dworek, wokół którego dziś krąży wiele legend. Od opowieści miłosnej dwojga zakochanych, których dusze przechadzają się po terenach pałacu w każdą rocznicę śmierci, po historię, którą usłyszałam od mojej prababci, o skarbach ukrytych w ciemnych piwnicach.
Ale skupmy się na faktach. Po śmierci pierwszego właściciela, dwór przekazywany był z rąk do rąk, aż w końcu, tuż po drugiej wojnie światowej i po wyprowadzce ostatniego dziedzica, został przeobrażony w przedszkole oraz dom wielorodzinny. Życie w pałacu zupełnie nie różniło się od życia w każdym innym domu. Może z wyjątkiem mniejszej odległości od sąsiadów. Niestety, z biegiem lat, pałac przejęty przez gminę tracił na uroku z powodu braku prac renowacyjnych. Mimo to, do 2002 roku wciąż mieszkało tam aż sześć rodzin! Ostatni mieszkaniec wyprowadził się z dworu około 2013 roku, a niedługo potem doszło do zarwania się części wschodniej ściany budynku. Nie minęło dużo czasu, zanim runęła cała wschodnia strona pałacu. W międzyczasie, ku zdziwieniu wielu osób, ktoś postanowił kupić dwór wraz z otaczającym go parkiem i postawić mur dookoła całej posiadłości, przez co dziś nie ma najmniejszego dojścia do budowli grożącej nagłym zawaleniem. Oto historia pięknego dworu, który przez wieloletnie zaniedbanie zamienił się w ruinę.
Na zdjęciach przedstawiam zdjęcia pałacu przed i po zawaleniu wschodniej ściany, jego aktualny wygląd oraz grób jednego z dziedziców – Józefa Arnolda, mieszczący się na cmentarzu w Rajsku.
Tośta Zuzanna, kl. 3e
Iza